Home » Posts tagged 'kobieta' (Page 2)

Tag Archives: kobieta

Blog

Moja strefa komfortu

W ostatni czwartek miałam ogromną przyjemność wziąć udział w TEDx Warsaw. Cały dzień inspiracji, cudownych ludzi i niesamowitych historii. Tematem tegorocznego TEDx Warsaw było „Wyjść poza strefę komfortu”.

Jakiż to trudny, ale zarazem cudowny temat. Wiem, jakim wyzwaniem jest wychodzenie z tej strefy. Ale widziałam już tyle cudów w związku z wyjściem stamtąd, że każdemu będę polecać to robić.

Czym jest ta strefa komfortu? Definicji i opisów jest wiele. Spróbuję to jakoś zgrabnie ująć. Wyobraź sobie, że dookoła Ciebie istnieje taka specjalna strefa – strefa Twojego bezpieczeństwa, spokoju jednym słowem komfortu 🙂 Ta strefa odgradza Cię od tego, co nieprzyjemne, nieznane, niekomfortowe, trudne. Tam Tobie nic nie grozi. Tą strefę budujesz od dziecka, na bazie swoich różnych doświadczeń. Wewnątrz niej jest miło, spokojnie, przewidywalnie. Tą strefę znamy dokładnie, bo jest nasza i przez nas stworzona. I kiedy robi się niekomfortowo, to chętnie do niej uciekamy. Niektóre osoby potrafią spędzić całe swoje życie w strefie komfortu, unikając jakiegokolwiek wyjścia z niej.

Ale,żeby coś się w Twoim życiu zaczęło zmieniać, trzeba co i rusz wychodzić z tej strefy komfortu. Mówi się, że dopiero poza strefą komfortu zaczyna się magia.

Ja już tysiące razy wychodziłam ze swojej strefy komfortu i nadal z niej wychodzę.

Wychodziłam, kiedy po studiach prawniczych zdecydowałam się robić zupełnie co innego. Wychodziłam, kiedy przyjechałam do pracy do Warszawy i w ciągu 1,5 tygodnia zostawiłam to, co było mi znane. Wychodziłam, kiedy po raz pierwszy musiałam wystąpić publicznie przed ponad 200 osobami. Wychodziłam, kiedy straciłam pracę. Wychodziłam kiedy, uczyłam się jak być asertywną. Wychodziłam, kiedy pojechałam na warsztaty teatralne i występowałam na scenie…..wychodziłam, wychodziłam, wychodziłam z niej wiele razy…

I wychodzę nadal…za każdym razem kiedy np.: prowadzę szkolenie, poznaję nowe osoby… Wiem, że bez tego wychodzenia ze strefy komfortu nie byłoby mnie takiej, jaką jestem dzisiaj. Bo właśnie poza strefą komfortu zaczęły się największe zmiany w moim życiu. Kto tego doświadczył, ten wie o czym mówię. Pracując z moim klientami widzę jak się zmagają z własnymi strefami i jak czasami jest im ciężko. Ale widzę też te zwycięstwa, które są efektami „wyjść” ze strefy. I wtedy dzielę z nimi tą radość oraz niesamowitą energię jaka z tego płynie.

Na TEDx Warsaw usłyszałam mnóstwo inspirujących historii ludzi, którzy wyszli ze swoich stref komfortu i jakie się wtedy dla nich rzeczy stały. Dla każdej z nich to wyjście miało inny wymiar i odbywało się w inny sposób. Ale fascynujące było posłuchać o tym, jakie zmiany w ich życiu dzięki temu się dokonywały.

Zachęcam każdego do wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Wiem, że może być ciężko. Wiem, że może czasami brakować sił, albo mogą się pojawiać silne uczucia jak gniew, lęk, złość. Ale wiem też, że to co będzie po wyjściu, daje „kopa”, dzięki któremu można „góry przenosić”.  Wychodźcie choćby tylko po to, żeby „na koniec nie odkryć, że nie żyłem” .

W zgodzie ze sobą…

Przeczytałam gdzieś niedawno artykuł o tym, że jak robimy coś w niezgodzie ze sobą, to w naszym ciele powstają napięcia i dochodzi do wyładowań. Siła tych wyładować podobno równa jest sile niezłej burzy, a szkody jakie czynią w naszym ciele są poważne i mają wpływ na nasz centralny system nerwowy. Taa… już od dawna mam taką”teorię”, że nie trzeba ludzkości fundować żadnych bomb i broni chemicznych, bo potrafimy sami siebie wykończyć. Ale nie o tym chciałam pisać…

Przyszła niedawno do mnie klientka, która właśnie skończyła prawo. Powiedziała, że szuka pracy i jakoś za bardzo nie może się odnaleźć w pracy w kancelarii. Strasznie się męczy i nie sprawia jej ta praca satysfakcji. Trochę porozmawiałyśmy i okazało się, że to co najbardziej lubi robić to praca z dziećmi i wymyślanie dla nich różnorodnych zabaw. Marzy jej się praca w przedszkolu. Kiedy o tym opowiadała, to oczy aż jej się śmiały i uśmiech pojawiał się na twarzy. Zapytałam się jej więc, dlaczego w taki razie nie spróbuje robić coś z tym? Powiedziała mi, że jej mama uważa, iż praca z dziećmi jest taka nieprofesjonalna i byle jaka. Że bycie prawnikiem, to jest coś. No i ona z ciężkim sercem podjęła decyzję, że jednak zostanie przy tym prawie. Ale kiedy mi o tym wszystkim opowiadała,  to wszystko wręcz krzyczało w niej, że nie chce być prawnikiem. Powiedziałam jej, że jeżeli chce, to mogę jej pomóc w tym, żeby poszła w kierunku pracy w zgodzie z tym, co jej się podoba. Ona tylko westchnęła ciężko i powiedziała, że pomyśli o tym. Kiedy odchodziła od stolika, to widziałam w oczach i postawie ciała jak jej ciężko…

Nie wróciła już więcej. Wiem, że pracuje w kancelarii. Czy jest szczęśliwa i spełniona? Mogę tylko przypuszczać, że nie.

Przychodzą do mnie różne osoby, które w pewnym momencie życia dochodzą do wniosku, że to co robią nie ma dla nich już sensu i chcą zmienić coś. Ale na taki krok trzeba odwagi i stanięcia za samą/samym sobą. Przyznania się, że chcę inaczej niż do tej pory. To chęć bycia w zgodzie ze swoimi potrzebami, pragnieniami, nawet na przekór wielu rzeczom. To bywa trudne. Wymaga zdecydowania, czasu oraz konsekwencji.

To bycie w zgodzie ze sobą, to czasem bitwa, bitwa o siebie. A przeciwnikiem mogą być najbliżsi, czas, przyjaciele, praca itd. Wiem natomiast, jak wyglądają ci, którzy wygrali tą bitwę. To zwycięzcy w każdym calu. Ludzi szczęśliwi, spełnieni i z siłą do działania, która może góry przenosić.

Zachęcam Was do stanięcia za sobą, bo sama wiem, że warto i ma to sens. A tym, którzy się zastanawiają, czy podążyć tą drogą, zostawiam słowa Roberta Frosta: „Gdy stanąłem na rozstaju dróg, podążyłem tą mniej uczęszczaną i wiedziałem już, że to znaczy, iż jest inaczej.”

Dzień intensywny…dzięki awarii sieci

Intensywny to był dzień, chociaż zaczął się mało intensywnie. Z zaplanowanych telefonów porannych wyszły tzw. nici, bo była awaria sieci, którą naprawiali przez 3 godziny. W takim razie siadłam do maila, ale tu też nic nie działało. Okazało się, że awaria objęła też net. Wniosek- nie należy mieć netu i komórki w jednej sieci 🙂

Lekko się zdrzaźniłam(no dobra zagotowałam raczej jak czajnik z gwizdkiem), bo myślę, że operator  mógł chociaż wysłać sms pt. Mamy awarię. Usuwamy ją. Przepraszamy. Mnie by na pewno od razu spadło tzw.ciśnienie. Ale jak wiadomo dobra obsługa klienta nie jest mocną stroną Polski 😉

Dzięki temu miałam do południa czas na planowanie spotkania 27 lutego. Tak, tak to już w najbliższą środę będzie specjalne spotkanie dla kobiet, które mają własne firmy, albo właśnie zamierzają je otworzyć. Myślę, że będzie bardzo ciekawie, tym bardziej, że podejście praktyczne nami kieruje i chęć przekazania konkretnych informacji.Kto ciekawa jakie spotkanie- zapraszam do Aktualności.

A kiedy już naprawiono sieć, to miałam wrażenie, że nastąpiła kumulacja telefoniczna. Wszyscy się uwzięli na dzwonienia mniej więcej w tym samym czasie. Więc kiedy rozmawiałam z jedną osobą, to już następna dzwoniła. I prawie wszyscy mieli pretensje, że się nie można do mnie dodzwonić. Koleżanka wręcz stwierdziła: Kurcze, do Ciebie to trzeba chyba się umawiać na audiencję telefoniczną…

Taa…dzisiaj to zdecydowanie tak było. Także kiedy zakończyłam rozmowy po 23.00, to po głowie tłukła mi się tylko jedna piosenka.

Ale za to było miło porozmawiać z tyloma sympatycznymi osobami w ciągu jednego popołudnia 🙂 (chyba ponad 10 rozmów). I jeszcze usłyszeć: O jak fajnie, że dzwonisz. Tym sposobem kumulacja telefoniczna była jednocześnie kumulacją przyjemnych, radosnych rozmów.I jak się okazuje początkiem do wielu spotkań. Tak..to był udany dzień 🙂

A teraz dobranoc 🙂

Moja pietruszka najlepsza? :)

Jako, że bardzo interesuje mnie tematyka prowadzenie firm przez kobiety, to ostatnio w trakcie jednego ze spotkań z kobietami prowadzącymi swoje firmy, poruszałyśmy temat tego, co właściwie oferujemy swoim odbiorcom. Za co oni nam płacą, albo przynajmniej chcą zapłacić 😉 

Przechadzałam się w zeszłym roku latem po bazarku na hali Mirowskiej i zauważyłam nowy  trend wśród sprzedawców,a właściwie to powrót do starych trendów bazarkowych czyli zachwalania głosem swoich towarów. Przy jednym stoisku to pani mnie prawie ogłuszyła zachwalając truskawki, że o mało co nie wylądowałam twarzą w szparagach 😉 

Doszłam do wniosku, że reklama ta zaczęła się pojawiać wyłącznie w weekend, kiedy to jest najwięcej kupujących, a tym samym duża konkurencja dla sprzedających. W tygodniu żaden ze sprzedających nie próbował mnie „ogłuszyć”.No chyba,że pan ze stoiska z serami, ale to czym innym…

I tak sobie pomyślałam, że bazarek bazarkiem, ale przecież w naszych firmach też musimy zachwalać swoje „frukta i produkta” czyli mówiąc biznesowo – zajmujemy się marketingiem & sprzedażą. I tym bardziej nasilają się te działania, kiedy rośnie nam konkurencja, trudno jest pozyskać klienta, bądź też podaż tego co oferujemy jest duża. 

I tak chodząc od stoiska do stoiska miałam w głowie jedno pytanie: Dlaczego mam kupić u tej pani a nie innej? Dlaczego pomidor Gargamel a nie malinowy???(swoją drogą kto tak nazwał pomidoryyy !!!!????) Dlaczego mam zapłacić za ulubione szparagi  9pln, a nie 6pln????

Tak…..pytanie DLACZEGO rządzi światem :)))) A na pewno światem biznesu….

Odpowiedź na nie brzmi: A dlatego, że ….np. „jeżeli jabłka nie będą pani smakować, to zwrócę pieniądze”. Albo, nie kręcił nosem jak wybierałam pomidory, w przeciwieństwie do tego z lewej strony ….Któryś z tych sprzedawców, u którego kupowałam, zaoferował mi swoją USP (unique selling promise) czyli Wyjątkową obietnicę sprzedażową. Mówiąc prościej- jaką będę miała wartość/ korzyść z tego, że kupię u niego, a nie u kogoś innego. 

I dokładnie tak samo jest w naszych firmach.Musimy zadać sobie mnóstwo pytań „dlaczego”, żeby znaleźć nasze USP (nie mylić z USB) 

  • dlaczego maja kupić ode mnie? 
  • dlaczego moje produkty/ usługi są inne od wszystkich?
  • dlaczego klient ma do mnie wracać?
  • dlaczego jestem taka wyjątkowa?
  • dlaczego moja strona www ma wyglądać tak a nie inaczej?

Klient chce wiedzieć za co płaci. Chce wiedzieć, dlaczego będzie się czuł wyróżniony mając nasze produkty, korzystając z naszych usług. I naszym zadaniem jest odpowiedź na jego pytanie dlaczego. 

Jak już będziemy mieć te odpowiedzi, to możemy przygotować odpowiedni marketing, propozycję sprzedażową. 

Na bazarku można konkurować mnóstwem rzeczy: ceną, wyglądem stoiska, podażą produktów, świeżością produktów albo sprzedawcy 😉 (No niektórzy rolnicy ekologiczni, to naprawdę ortodoksi w stosunku do cywilizacji i wody 😉 A możemy też konkurować reklamą głosową :))) „Truskaaaaaawkiiiiii!!!!!!Gruntoweeeee!!!!!!Marmoladaaaaaaa!!!!!!Poziomkowe!!!!!!!” 

W naszych firmach robimy dokładnie to samo….tyle, że nazywamy to inaczej ;)))) Też musimy zachwalać swoją „pietruszkę”. Bo za każdym razem zanim zaczniemy sprzedaż , działania makretingowe, operacyjne itp ,to musimy pytamy samych siebie  „dlaczego?”. Odpowiedź na to pytanie poniesie nas daleko…. :)))) 

 

Jak zarządzać różnorodnością?

Od czasu do czasu pracuję z różnymi pracodawcami odnośnie rozwoju kobiet w organizacjach, albo zarządzania różnorodnością. I im dłużej pracuję z tematyką różnorodności, tym bardziej widzę, jak istotne jest to, żeby dobrze rozumieć tą tematykę i umieć wdrażać skuteczne programy. Dość często widzę, że niektóre programy, szczególnie dla kobiet, są wdrażane na zasadzie na pokaz i pt. „bo wszyscy to teraz robią”, a nie pod kątem myślenia o całej organizacji i przełożenia tego na biznes. A właśnie różnorodność daje ogromną wartość dodaną dla biznesu, ale pod warunkiem, że się nią zarządza z głową 😉

Dlatego z tak ogromną radością przeczytałam książkę „Kobiety i biznes” wyd. One Press, która mimo tego, że jest obecna na naszym rynku już kilka dobrych lat, nic a nic się nie zdewaluowała. Jak dla mnie to podręcznik do skutecznego wdrażania programów dla kobiet, ale i zarządzania różnorodnością.

Jeżeli interesują Was moje wrażenia z lektury, to zajrzyjcie proszę tutaj

 Miłej środy!!!