Home » Posts tagged 'klientka'

Tag Archives: klientka

Blog

Przebiec maraton czyli o coachingu

Parę dni temu zakończyłam proces coachingowy z jedną z moich klientek.  I taki oto mail przyszedł od niej:

„Magdo, jeszcze raz bardzo dziękuję Ci za pomoc i wsparcie duchowe i za ten kawał drogi, który przebyłyśmy razem autobusem 😉 statkiem… 😉 na piechotę 😉  i wspinając się … ze mną w różnych postaciach ….To rzeczywiście był niezły maraton, który uświadomił mi kim jestem, pozwolił dorosnąć do nowej roli, uwierzyć w siebie i nabrać wiatru w żagle. Mam poczucie wielkiego sukcesu !!! Czuję się zwycięzcą 😀 (a nie jakimś małym żuczkiem…)Wielkie dzięki.”

Takie momenty sprawiają, że mam ogromną radość z mojej pracy, poczucie sensu tego, co robię i że ludziom, z którymi pracuję, przynosi to wymierne korzyści. Moja klientka za chwilę obejmie stanowisko o którym marzyła i pójdzie swoją upragnioną drogą.

Nie raz osoby pytają się mnie, co to jest ten coaching i jak się do tego przygotować. Jak sobie myślę o najbardziej trafnej definicji dla coaching, to jest praca ze sobą i dla siebie. Taka praca na 24h i nieustająca. Praca każdego dnia i nawet wtedy, kiedy już nie będzie coacha z boku.

Do coachingu nie można się zmusić, albo być zmuszonym. Do coacha przychodzi się wtedy, kiedy się chce. Trzeba mieć natomiast  w sobie zgodę na to, że coach będzie dawał jakieś zadania do wykonania i że będzie oczekiwał jakiś działań. Że trzeba będzie się napracować i to nie w sensie fizycznym, ale z samym/ samą sobą. A wierzcie mi, to jest praca najtrudniejsza. Na przykład zacząć zmieniać swój sposób komunikacji, walczyć z ograniczającymi przekonaniami, otworzyć się na prawdę o sobie, zmierzyć się z osobistym krytykiem albo nawet z najbliższymi.

Widziałam już w tej pracy momenty szczęścia, absolutnej radości, ale też momenty zwątpienia, chwile wahań i trudnych decyzji. Trzeba się obnażyć i to bywa bardzo trudne. Ale ci, którzy wytrwali na tej drodze, sięgnęli po więcej. Są dzisiaj w zupełnie innymi miejscu niż przed rozpoczęciem naszej wspólnej pracy. Szybko też zrozumieli, że zmiany w ich życiu zależą tylko i wyłącznie od nich. Coach pomaga zobaczyć coś, wydobyć z siebie zasoby, siłę do działania, motywację, ale nie przeżyje za kogoś życia i nie podejmie za niego decyzji. Coaching to działanie, a nie stanie w miejscu. Coaching nie jest dla leniwców. Coaching jest dla tych, którzy naprawdę chcą coś zmienić w życiu. Jak się okazuje wiele osób pozostaje na etapie „chcenia”, a nie rzeczywistej zmiany. Jak zaczyna robić się trudno, uciekają.

W coachingu trzeba mieć odwagę. Odwagę, żeby stanąć ze sobą oko w oko i przyjrzeć się uważnie sobie. Nie ma tam miejsca na oszukiwanie samego siebie, bo nigdzie się nie dojdzie. Bywa ciężko. Bywają zadania, które z pozoru proste, stają się wyzwaniem niczym wejście na Mount Everest.

Coaching to nie jest sprint na 800m, to raczej maraton. Gdzie meta nie przychodzi szybko, gdzie trzeba naprawdę umiejętnie rozłożyć siły i wytrwać, żeby dobiec. Ale warto, naprawdę warto.

Zostawiam Was na końcu z fragmentem wiersza Roberta Frosta:

„Dwie drogi rozchodziły się w lesie,
A ja? Ja obrałem tą mniej uczęszczaną.
I to właśnie wszystko odmieniło”.

W zgodzie ze sobą…

Przeczytałam gdzieś niedawno artykuł o tym, że jak robimy coś w niezgodzie ze sobą, to w naszym ciele powstają napięcia i dochodzi do wyładowań. Siła tych wyładować podobno równa jest sile niezłej burzy, a szkody jakie czynią w naszym ciele są poważne i mają wpływ na nasz centralny system nerwowy. Taa… już od dawna mam taką”teorię”, że nie trzeba ludzkości fundować żadnych bomb i broni chemicznych, bo potrafimy sami siebie wykończyć. Ale nie o tym chciałam pisać…

Przyszła niedawno do mnie klientka, która właśnie skończyła prawo. Powiedziała, że szuka pracy i jakoś za bardzo nie może się odnaleźć w pracy w kancelarii. Strasznie się męczy i nie sprawia jej ta praca satysfakcji. Trochę porozmawiałyśmy i okazało się, że to co najbardziej lubi robić to praca z dziećmi i wymyślanie dla nich różnorodnych zabaw. Marzy jej się praca w przedszkolu. Kiedy o tym opowiadała, to oczy aż jej się śmiały i uśmiech pojawiał się na twarzy. Zapytałam się jej więc, dlaczego w taki razie nie spróbuje robić coś z tym? Powiedziała mi, że jej mama uważa, iż praca z dziećmi jest taka nieprofesjonalna i byle jaka. Że bycie prawnikiem, to jest coś. No i ona z ciężkim sercem podjęła decyzję, że jednak zostanie przy tym prawie. Ale kiedy mi o tym wszystkim opowiadała,  to wszystko wręcz krzyczało w niej, że nie chce być prawnikiem. Powiedziałam jej, że jeżeli chce, to mogę jej pomóc w tym, żeby poszła w kierunku pracy w zgodzie z tym, co jej się podoba. Ona tylko westchnęła ciężko i powiedziała, że pomyśli o tym. Kiedy odchodziła od stolika, to widziałam w oczach i postawie ciała jak jej ciężko…

Nie wróciła już więcej. Wiem, że pracuje w kancelarii. Czy jest szczęśliwa i spełniona? Mogę tylko przypuszczać, że nie.

Przychodzą do mnie różne osoby, które w pewnym momencie życia dochodzą do wniosku, że to co robią nie ma dla nich już sensu i chcą zmienić coś. Ale na taki krok trzeba odwagi i stanięcia za samą/samym sobą. Przyznania się, że chcę inaczej niż do tej pory. To chęć bycia w zgodzie ze swoimi potrzebami, pragnieniami, nawet na przekór wielu rzeczom. To bywa trudne. Wymaga zdecydowania, czasu oraz konsekwencji.

To bycie w zgodzie ze sobą, to czasem bitwa, bitwa o siebie. A przeciwnikiem mogą być najbliżsi, czas, przyjaciele, praca itd. Wiem natomiast, jak wyglądają ci, którzy wygrali tą bitwę. To zwycięzcy w każdym calu. Ludzi szczęśliwi, spełnieni i z siłą do działania, która może góry przenosić.

Zachęcam Was do stanięcia za sobą, bo sama wiem, że warto i ma to sens. A tym, którzy się zastanawiają, czy podążyć tą drogą, zostawiam słowa Roberta Frosta: „Gdy stanąłem na rozstaju dróg, podążyłem tą mniej uczęszczaną i wiedziałem już, że to znaczy, iż jest inaczej.”